Nudne szkła pomagają robić lepsze zdjęcia
Nie lubimy nudnych rzeczy. Dlatego większość fotografów spędza godziny nad znalezieniem świętego graala obiektywów - jasnego, szerokiego, długiego, takiego, który sprawi że każde zdjęcie będzie wyglądać atrakcyjnie, niezależnie od tego w co wycelujemy aparat.
W świecie, gdzie cała narracja marketingowa mówi o tym, że “kit” to tylko punkt wyjścia, coraz częściej wracam do szkła, które niczego nie udaje.
Szkło, które niczego nie udaje
Nie ma ekstremalnie jasnej przysłony, nie ma “trójwymiarowego” bokeh, nie ma też opcji na przerysowanie perspektywy. Jest po prostu zwykłym narzędziem do rejestrowania tego, co widzimy. Być może to kwestia rodzaju fotografii, który uprawiam ale zazwyczaj najlepsze zdjęcia które robię są po prostu krótkimi obserwacjami machniętymi z ręki.
Czy byłyby lepsze z obiektywu technicznego? Jasne. Tyle, że prawdopodobnie nigdy by nie powstały.
Obiektywy z zestawu nie są już tanim badziewiem. To konkretne narzędzia do fotografowania bez płytkiej głębi ostrości. Zazwyczaj oferują cały zestaw ogniskowych - od względnie szerokiego kąta, przez standard po krótkie tele zamknięte w małej obudowie. Często to najtańsze konstrukcje w ofercie producenta, wyposażone w stabilizację i komplet uszczelek, dzięki czemu nie trzeba się martwić ani o obiektyw, ani o warunki, w których go używamy.
Moje ulubione kitowe szkło
Mój ulubiony “kit” to GF35-70 od Fujifilm, który rozbił bank jeżeli chodzi o jakość, którą ten obiektyw może zaoferować w połączeniu z aparatem GFX100 oraz łatwość fotografowania którą ma w sobie ten zestaw. Od robienia zdjęć podczas spaceru, bez większego wniku w to czy będą ostre, po reprodukcje ze statywu w technologii pixel shift.
Jakkolwiek nie byłoby to pompatyczne - pozwala połączyć filozofię “f/8 and be there” Elliota Erwitta z efektami których nie powstydziła by się grupa f/64 Ansela Adamsa.
Mój zestaw do fotografii architektury
Od dłuższego czasu pracuję w ten sposób:
Fujinon GF35-70, TSE 24 na aparatach Fujifilm z serii GFX
- jeden aparat na statywie, z obiektywem z kontrolą perspektywy który robi podstawowy materiał
- drugi, z obiektywem kit’owym którym łapię detale i smaczki, które spinają potem cały materiał przy publikacji.
obiektyw techniczny
standardowy zoom
Dlaczego wolę nudne szkła?
Jest coś niesamowitego w sytuacji gdzie najmniejszy i najtańszy obiektyw producenta pozwala produkować galeryjnej jakości pliki podczas zwykłego spaceru, gdzie nie muszę się zbytnio skupiać na tym, żeby zdjęcie było ostre tylko po prostu cieszyć się tym, co widzę i gdzie jestem.
Z wiekiem coraz mniej interesują mnie obiektywy, które coś “robią”. Wolę te, które nic nie robią, przez co pozwalają skupić się na fotografowanym temacie i zobaczyć więcej.
Dobra fotografia to nie tylko efekt - to sposób w jaki sposób patrzymy na świat.